Rosjanie już nie muszą ani wysyłać szpiegów do USA, ani przekupywać wysokich urzędników amerykańskich, by zdobyć najbardziej strzeżone tajemnice Ameryki. Okazuje się, że wesoła ekipa prezydenta Donalda Trumpa, to zbieranina rozkosznych ćwoków, którzy sami te tajemnice rozdają pomyłkowo w kawiarniach i restauracjach.
Trump jak wiadomo zwolnił w sektorze bezpieczeństwa setki kompetentnych ludzi, a zatrudnił swoich znajomych z golfa.
Kristi Noem nowa sekretarz bezpieczeństwa wewnętrznego USA, straciła w pewnej restauracji w Waszyngtonie torebkę pełną kasy, dokumentów, kluczy i identyfikatorów pozwalających otwierać drzwi w tajnych gabinetach. Okazało się, że torebka została skradziona przez faceta w higienicznej masce.
Jeśli w Waszyngtonie, w drogiej knajpie można okraść szefową do spraw bezpieczeństwa, którą urzędowo chronią agenci Secret Services, to jak ma się czuć zwykły obywatel Ameryki w barze z hot dogami?
Jak podaje wiarygodny New York Times, szef Pentagonu Pete Hegset na swoich nieszyfrowanych komunikatorach podawał tajne dane z misji wojskowych armii USA….grupie znajomych w tym żonie, swojemu prawnikowi oraz byłej dziennikarce Fox News.
Tylko czekać kiedy najbardziej strzeżone tajemnice największej armii świata pozna fryzjer i kosmetyczka pani Kristi Noem lub kucharz i kelner Pete,a Hegseta, tudzież ich opiekunki do dzieci wraz z rodzinami.
Czas ogłosić wesoły koniec tajnych misji szpiegowskich. Wszystkie filmy z Jamesem Bondem są już nieaktualne. Dziś gry wywiadów, to dla Rosjan gra w klocki lego na poziomie przedszkola. Donald Trump skompletował taką wystrzałową ekipę przygłupów, która rozegrywana jest przez speców Putina już na etapie planowania wiązania butów.
Niestety po tych kompromitujacych polityków wpadkach, Ameryka coraz bardziej zaczyna przypominać mi Polskę za czasów nieudolnych rządów PiS.
Wiele propagandowego krzyku, idiotyczne decyzje, groźby na cały świat, a na końcu już nie tylko ręka w nocniku, ale od razu cała głowa wraz z kowbojską grzywką. 
