SŁAWEK NA WYLOCIE

Udostępnij na:

Pielęgniarka pyta mnie kim jest ten chłopak, co leży w ósemce. Bo wie pan, sporo gości go odwiedza.

– To bohater – mówię bez zastanowienia. Prawdziwy bohater. W latach osiemdziesiątych, za komuny siedział w więzieniu.

Odwiedzam Sławka Dutkiewicza w gdańskim hospicjum. Dostałem sygnał od kolegów, że tam leży. Już nie może chodzić. Waży tyle co kurczak. Wygląda okropnie. Chciałem zrobić mu pożegnalne zdjęcie, ale ręka mi zadrżała. Tak sobie pomyślałem, że ja bym nie chciał, by ktoś robił mi fotki, gdy mam już bilet i rezerwację na ostatni pociąg.

Chcę go zapamiętać nie z tego łóżka, ale z wielu weselszych sytuacji, gdy razem działaliśmy w nielegalnym Ruchu Wolność i Pokój, lub gdy wpadał później na koncerty Big Cyca.

Raz przyszedł do jakiegoś klubu z butelką piwa i nie chcieli go wpuścić. Musiałem interweniować. Trafił do naszej garderoby. A ja mu tłumaczyłem, że żaden Klub nie wpuści na koncert kolesia, który przychodzi na imprezę z własnym piwem. Wydawał się szczerze zdziwiony. Cały Sławek. Zawsze żył po swojemu.

Za generała Jaruzelskiego skazany na ponad dwa lata w pierdlu. Wielokrotnie zatrzymywany przez SB. W pudle prowadził najdłuższą (kilka miesięcy) głodówkę wśród więźniów politycznych. Dokarmiano go przymusowo co 48 godzin wkładając rurę do gardła.

Dziś to określenie “więźniowie polityczni” zostało oplute i znaczy tyle co dowcip. W czasach komuny, to nie był żaden cyrk dla idiotów. Ludzie naprawdę siedzieli za opozycyjną działalność, a nie za pospolite przestępstwa.

Starość jest do du*y, a umieranie to już w ogóle jest beznadziejnie wymyślone. Wszystkich nas to czeka. Sławek ma raka gardła, podobno tak zaawansowanego, że nic już nie da się zrobić.

Jeszcze zdarza mu się być przytomnym. Wszystko rozumie. Odchodzi w wieku zaledwie 60 lat, otoczony przez Przyjaciół, którzy go odwiedzają.

Opowiadam mu same wesołe rzeczy. Jakieś dowcipne opowiastki lub wspominki sprzed lat. Czasami się ożywia i uśmiecha. Bywa że dodaje kilka słów komentarza. Ciężko mu się mówi. Ciężko oddycha. To końcówka.

Po godzinie idę do pokoju pielęgniarek. Mam przygotowaną mowę, by dobrze opiekowały się Sławkiem. Na mój widok panie odrywają się od kawki i patrzą z zainteresowaniem. A ja jak ten ostatni dupek nie potrafię wykrztusić z siebie kilku zdań. Łzy stają mi w oczach i tylko bąkam coś pod nosem.

Śmierć zdecydowanie przychodzi za szybko i w kiepskim stylu.

Poniżej ulotka WiP ze zdjęciem Sławka z lat 80.

Zobacz podobne wpisy:
Scroll to Top

ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA!

Bądź na bieżąco ze wszystkimi spotkaniami ze Skibą oraz wszystkimi ważnymi nowinkami.