Okazało się nagle, że owszem minister Błaszczak paradował w wojskowych uniformach podczas konferencji prasowych, owszem zakupiono bez ładu i składu broń za miliardy z Korei Południowej, a nawet sam Kaczyński jak ostatnio zeznał nie miał czasu na zajmowanie się Pegasusem, bo gdy został wicepremierem do spraw bezpieczeństwa, to pilotował głównie problemy dozbrojenia polskiej armii.
No i tak ten dozór szefostwa pięknie wyszedł, że patałachy z polskich firm zbrojeniowych, gdzie w zarządach zasiadaly teściowe, kochanki i kumple z podwórka bonzów z PiS, zapomnieli złożyć wnioski lub złożyli je z błędami formalnymi w sprawie dofinansowania z Unii funduszy na zakup amunicji. Niemcy, a nawet bogata Norwegia, która do Unii nie należy, dostaną DZIESIĘĆ razy więcej kasy niż przyfrontowa Polska.
Oto miara nie tylko DZIADOSTWA organizacyjnego, brylantów Jarosława, ale realnej groźby braku amunicji na wypadek wojny. Okazuje się, że polscy generałowie mogą sobie strzelać, ale głównie z gumy do majtek.
Mógł tym problemem zająć się dwutygodniowy rząd Morawieckiego, bo wówczas był na to jeszcze czas, ale oczywiście się nie zajął, bo trwały wyścigi w okradaniu resztek, które zagarniano z energią godną rakiet balistycznych.
Po dwóch latach wojny w Ukrainie, Polska jest jak aktor porno, któremu w finałowej scenie zabrakło amunicji.
Wiosna idzie i ropuchy ruszyły z zimowisk do zbiorników wodnych. Politycy PiS, też ruszyli zbiorowo sie tłumaczyć, ale żabom idzie to lepiej.
Fot: Karolina Skiba
