Berlin. 1989 rok. Jedziemy na koncert w klubie EL Locco. Nasz gitarzysta Roman „Piękny” Lechowicz zostaje pomyłkowo zatrzymany przez niemiecką policję. Okazuje się, że jest podobny do jednego z terrorystów RAF.
Rock Opole 1990 rok. Gra z nami Republika i Lady Pank. Pierwszy raz rejestruje nasz występ telewizja. Jest czerwiec, ciepło, zbliża się lato, komuna zdechła i runął mur w Berlinie. Rzucam więc hasło o „potrzebie oddechu pełną i swobodną piersią”. Gdy zaczynamy grać, siedząca pod sceną ładna dziewczyna z dużym biustem wstaje i zrzuca biustonosz. Ma na sobie jedynie siatkową, prześwitującą koszulkę. Kamerzysta szybko wychwytuje ten obrazek. Dziewczyna skacze, a wraz z nią skacze jej urocza klatka piersiowa. Ciechowski gratuluje nam pomysłu i nie chce uwierzyć, że nie znamy tej dziewczyny. Na naszych koncertach zaczynają pojawiać się tłumy.
Warszawa. 1992 rok. Polskie Nagrania zwlekają z zapłatą za płytę „Nie wierzcie elektrykom”. Ja i Jacek „Dżej Dżej” Jędrzejak wdzieramy się do gabinetu dyrektora finansowego i przykuwamy krowimi łańcuchami do kaloryferów. Rozrzucamy ulotki przeciwko piratom fonograficznym i przez megafon ogłaszamy strajk okupacyjny. Wezwana zostaje ochrona. Na szczęście jest z nami kilku dziennikarzy i to decyduje, że dyrekcja przystępuje do negocjacji. W Gazecie Wyborczej ukazuje się artykuł pt. „Przykuci do nagrań”.
Warszawa. 1993 rok. W siedzibie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji trwają transmitowane przez wszystkie media przesłuchania podmiotów chętnych na koncesje radiowe. W trakcie przesłuchania młodej stacji RMF z Krakowa senator Ryszard Bender z ZChN-u wyciąga plakat reklamujący płytę Big Cyca „Wojna plemników”. Na plakacie jest małe logo RMF oraz duża zakonnica susząca prezerwatywy. Wybucha skandal. Dym jest tak wielki, że RMF dostaje koncesję, a my sprzedajmy 150 tysięcy płyt.
Konin. 1995 rok. Trasa z zespołem Sedes. Imprezujemy w słynnym hotelu „Górnik” na dziesiątym piętrze. Młody z Sedesu wpada na pomysł, aby urządzić zawody w rzucaniu pustymi butelkami do celu. Celem jest znak drogowy „Zakaz wjazdu”. Wokół jest trawnik więc wydaje nam się, że to bezpieczna zabawa. Mało kto trafia, a w zasadzie nikt. Ja trafiam w zaparkowanego obok trabanta i zostaję królem strzelców.
Koszalin. 1997. Koncert Inwazji Mocy RMF. Pilot balonu informuje zespół, że jest świetna pogoda na fruwanie i zaprasza na lot. Ja i perkusista Jarek „Dżery” Lis pakujemy się do kosza balonu i lecimy. Jesteśmy ignorantami i wydaje nam się, że balonem można wrócić na miejsce koncertu. Niestety balony nie są sterowne jak awionetki. Organizator koncertu wpada w panikę. Zmuszamy pilota do lądowania. Lądujemy na polu nieopodal nieznanej wsi. Z pułapki ratują nas fani, wiejscy motocykliści, którzy z narażeniem życia i sprzętu dowożą nas na koncert.
Warszawa. 2009 rok. Plac Konstytucji. Sylwester z Polsatem. Menadżerka mówi „Krzysiu! Biegnij do końca tego wybiegu. Będziesz bliżej ludzi i kamer”. Gdy rozpoczynamy koncert, biegnę i wszyscy krzyczą oraz biją mi brawo. Cieszę się, że mnie poznają. Niestety oni krzyczą, żeby mnie ostrzec. Na końcu wybiegu jest wielka dziura, w której siedzi ukryty operator kamery. Wpadam do kanału niczym bohaterowie slapstickowych komedii.
Nie byłoby tych i setek innych zabawnych zdarzeń, gdyby trzydzieści lat temu nie powstał zespół Big Cyc.