Z Krzysztofem Skibą rozmawia Ryszarda Wojciechowska
Śledzisz polityczną karierę Pawła Kukiza?
Z pewnym zaskoczeniem i z ironiczną dumą przyjąłem fakt, że Paweł Kukiz znalazł się na trzecim miejscu w prezydenckim sondażu przedwyborczym. Wydawało się, że o to miejsce powalczą kandydatka z SLD czy kandydat z PSL, z partii dotowanych przez państwo, które mają swoje biura w regionach i tysiące działaczy. Okazało się jednak, że to jakieś wydmuszki. Co prawda PSL w wyborach lokalnych uzyskało niezły wynik, ale już kandydat Adam Jarubas w prezydenckim wyścigu ma minimalne poparcie. Mimo, że próbuje mówić po węgiersku czy śpiewać nieudolnie Grechutę.
Takie czasy, że polityk śpiewa, a muzyk bierze się za politykę.
Być może po tym, jak Jarubas „skaleczył” muzycznie Grechutę, stracił szansę na głosy jego fanów.
Kukiz cię nie dziwi?
To nic nowego w polskiej polityce.Tę ścieżkę przetarli mu wcześniej Janusz Korwin-Mikke i Janusz Palikot. W społeczeństwie jest grupa wyborców, która chce głosować na kogoś spoza establishmentowego układu, na kogoś, kto obiecuje walkę ze skostniałym, betonowym systemem. Paweł jest w grupie takich kandydatów, niestety. jak Stan Tymiński. Człowiek, który zjawił się znikąd, z czarną teczką, obiecując, że zniszczy system. I my co pewien czas, często z przekory albo naiwności na takich ludzi głosujemy. Też dlatego, że politycy mainstreamowych partii nas lekceważą, a nawet uważają nas za głupich, że robią różne geszefty z dietami poselskimi i kilometrówkami. To powoduje niechęć do partyjnego mainstreamu i rzucanie się na egzotycznych kandydatów.
Kukiz jest egzotyczny?
Na tle tej całej egzotyki, on się jednak wyróżnia. Stan Tymiński to była postać z amazońskiej dżungli, Janusz Palikot to ewidentny cynik. Wierzę, że Kukiz jest ideowcem. Że on nie robi tego dla apanaży czy stanowiska. Że jest człowiekiem głęboko przejętym losem ojczyzny.
Zebrał 200 tysięcy podpisów, chociaż sam nie był pewny, czy mu się uda zebrać 100 tysięcy. Myślisz, że to jego fani podpisywali się?
Kukiz sprzedał kilka milionów płyt. Więc, mówiąc żartobliwie, każdy kto kupił jego płytę mógł się na tej liście znaleźć. Paweł to nie jest ktoś, kto musi walczyć o rozpoznawalność. Te 200 tysięcy podpisów, to także dowód na to, że ruch Zmieleni.pl jest silny w Internecie. Że to nie było tylko wańkowiczowe „chciejstwo”. A sam kandydat nie jest kimś w rodzaju producenta haków czy wkładek zdrowotnych, którzy w latach 90. chcieli kandydować na urząd prezydenta. Ten od haków miałby dzisiaj niezłe hasło: Mam haki na każdego.
Poglądy Kukiza jednak ewoluowały przez lata.
To artysta. A artyści co pewien czas potrzebują mocnych inspiracji. Bob Dylan cztery razy zmieniał religię. Był ortodoksyjnym buddystą, baptystą, protestantem i wyznawcą religii mojżeszowej. Artyści częściej ulegają niekonwencjonalnym pomysłom na życie. Jeden chce jak Leonard Cohen siedzieć w górach i medytować, inny jak Angelina Jolie chętnie adoptowałaby wszystkie biedne dzieci świata, a trzeci pójdzie w politykę. Paweł jako artysta estradowy ma wiele twarzy. Śpiewał piosenki o piciu wódki i podrywaniu panienek, były piosenki rockowe, punkowe, discopolowe i polityczne. Ale to nie jest anarchista. To raczej propaństwowiec, który w wywiadach często podkreśla, że jego dziadek był przed wojną polskim policjantem i zginął w Katyniu.
Miło już było, to teraz porozmawiajmy poważnie. Czujesz wojenną histerię w naszym kraju?
Wiem jedno, że ulegliśmy złudzeniu, że pokój na świecie będzie już zawsze i że Putin to normalny, demokratyczny przywódca. Okazuje się jednak, że nie każdy, kto ma na ręce zegarek wart 300 tysięcy dolarów i garnitur skrojony przez Armaniego jest obliczalny. Że to może być strój gangstera. O Putinie ukazało się wiele książek, o jego młodości, majątku, polityce. Przeczytałem z nich dziesięć i jestem przerażony, że tak łatwo daliśmy się uśpić. Bo to osoba z kręgów szpiegowsko-kryminalnych, która myśli zupełnie inaczej, niż politycy w innych krajach, którzy obojętnie z jakiej są partii, to jednak kierują się kodeksem ładu społecznego i bezpieczeństwa narodowego. Nas uśpił dobrobyt. Te hasła – bogaćcie się. te rozmowy w stylu uprawiać sado-maso, czy być gejem albo lesbijką, czy mieć jedną żonę czy może pięć, gender nie gender. To stało się dla nas ważne. A tu nagle okazało się, że za miedzą jest facet, który ostrzy nóż, żeby nam poderżnąć gardła.
Naprawdę w to wierzysz?
Wierzę, że w ciągu kilku lat dojdzie do wojny. Ale jaki ona będzie miała wymiar, to inna sprawa. Ten konflikt będzie na rękę Putinowi. Bo cała władza w Rosji i służby z nim związane nakradli już tyle, że Putin musi być prezydentem do końca. Wojna będzie mu potrzebna jako przykrywka do tego, żeby nie robić żadnych, demokratycznych wyborów. Myślę, że Putin przestraszył się arabskiej wiosny w północnej Afryce. Przestraszył się, kiedy zobaczył, że Kadafi ginie zastrzelony jak pies na ulicy, po tym jak wściekły tłum wyciągnął go z jakiejś nory, w której się ukrywał. Kiedy zobaczył jak inni dyktatorzy uciekają jak szczury ostatnim samolotem, kiedy widział Majdan i ucieczkę Janukowycza. Ten strach może być przyczyną wojny.
Nie masz nadziei?
Kiedy kilka lat temu na ulice Moskwy wychodziło 50 tysięcy ludzi, żeby po wodzą Niemcowa i Nawalnego protestować przeciwko Putinowi. Wtedy można było ulec złudzeniu, że opozycja demokratyczna zjednoczyła się, że jest to zalążek jakiejś opozycyjnej siły. Nawet Ksenia Sobczak, córka byłego mera Moskwy, która wcześniej była tylko celebrytką w stylu Dody, zainteresowaną głównie tym czy kupić buty za 5 tysięcy dolarów czy może za 10, włączyła się do tego opozycyjnego nurtu. Byłem wtedy przekonany, że bycie w opozycji stało się już na tyle modne, że ona będzie rosła w siłę. Ale wystarczyło Rosjanom, którzy tęsknią do mocarstwowości, dać w prezencie kilka plaż na Krymie, zrobić z tego wielki fajerwerk, że oto Krym wraca do matuszki Rosji i już jest po wszystkim.
Propaganda jest tam bardzo ostra.
Daniel Olbrychski, który zna Rosjan i tamtejszą mentalność, odmawia występów w tym kraju, bo widzi jak wielu jego przyjaciół artystów, erudytów ulega tej proputinowskiej propagandzie. I jest tym przerażony.
Czy ta nasza mobilizacja wojskowa to dobra droga?
Nie śmiałbym się z tego.
I mówi to dawny pacyfista.
Byłem nim w latach 80., w stanie wojennym, kiedy rządziła nami junta wojskowa. Kiedy była Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego, której istnienia nie przewidywała konstytucja PRL. Nikt z nas nie chciał iść do wojska generała Jaruzelskiego, nikt nie chciał składać przysięgi na wierność sojuszowi ze Związkiem Radzieckim. Dziś, jak sądzę, odstraszyć naszych wrogów może tylko silna, zawodowa armia. My się musimy zbroić. Niestety, zamiast wydawać pieniądze na edukację, kulturę, będziemy je tracić na zbrojenia. Ale to koszt, który trzeba ponieść. Może jak na pacyfistę to dziwne słowa. Ale chyba nie mamy wyjścia. Ulegliśmy jednak jakiemuś złudzeniu, że ta III wojna światowa, jeśli wybuchnie, będzie wojną nuklearną. Ale są teorie mówiące o tym, że to niemożliwe, bo wtedy byłby już koniec świata. Albert Einstein powiedział, że po III wojnie światowej wrócimy do jaskiń, a potem do wojny na maczugi. My z Pawłem Konnakiem, w 2009 roku w Warszawie zrobiliśmy happening pod hasłem: budujemy muzeum III wojny światowej. Głównymi eksponatami w naszym muzeum były słoiki różnej wielkości, wypełnione popiołem z mojego kominka. Każdy słoik miał swój napis: Paryż, Tokio, Rzym, Nowy Jork, Sydney.
Straszysz mocno.
Muzeum III wojny światowej można otworzyć teraz, bo po takiej wojnie nie będzie już komu tego zrobić. Ale ta wojna nie musi tak wyglądać. Może być tak jak na Ukrainie, z zielonymi ludzikami, którzy marzą o tym, żeby zabijać i kraść. Tacy ludzi w Rosji zawsze się znajdą. Więc kraje typu Litwa, Estonia są naprawdę zagrożone. Polska może mniej.
Więc jeśliby ojczyzna wzywała, to po której stronie stajesz? Bo z sondażu wynika, że 27 procent Polaków chwyciłoby za broń.
To są ohydne i głupie pytania. Bo przecież wiadomo, że w takiej sytuacji wszyscy poszlibyśmy na wojnę. Po co o tym pier…ć. Kiedy słyszę, jak dziennikarz pyta celebrytę – czy wziąłbyś udział w Powstaniu Warszawskim, to myślę sobie, a co on k…wa może o tym wiedzieć. W 1944 roku nie miałby żadnego wyboru. Więc rozważanie teraz przy sushi – czy ktoś walczyłby w powstaniu, to czyste kretyństwo. Jeżeli wybuchnie wojna, to nie ma o czym gadać – czy posłałbyś synów. Nikt mnie o to nie będzie pytać. Ja mam w d…ie jakieś prawa i obowiązki obywatelskie. Ale jeżeli tu przyjdą Rosjanie, to ja kupię broń i będę strzelał. Mimo, że jestem pacyfistą. Pewnie bym się posrał w gacie, ale strzelałbym. Ludzie myślą, że jak wojna wybuchnie, to uciekną do Anglii czy do innego innego zakątka świata. Nie zdążą, bo zbombardują lotniska. Nie uciekniecie tanimi liniami lotniczymi do Irlandii. Zresztą nikt z nas nie wie, jak się w takiej sytuacji zachowai. Robienie z siebie bohatera na papierze jest śmieszne.
Coraz straszniej się robi, jak ciebie słucham. Może pójdziesz w politykę jak Kukiz?
Tam jest strasznie nudno. Nie chcę być ani posłem, ani sołtysem. Kilka razy już mnie namawiano do startu, ale nie. Co prawda Kukiz wygłosił pogląd, ze to moje pokolenie, pokolenia Jarocina, się sprzedało, że wyzbyło się pewnych ideałów. Tylko on nie rozumie, że nie każdy chce być politykiem. Ja uważam, że moi koledzy tacy jak Kazik, Muniek, czy Artur Rojek, ci których on personalnie zaatakował, są muzykami jedynie muzykami i robią to, na czym się znają. Kukiz ma inny pomysł na życie i proszę bardzo. Ale to jest tak, jakby mieć pretensje do Bronisława Komorowskiego czy Andrzeja Dudy o to, że nie śpiewają i nie nagrywają płyt.
Ryszarda Wojciechowska