Pamiętacie gapowatego, lekko oślizłego opiekuna młodzieży Profesora Pimko z „Ferdydurke” Gombrowicza? Otóż okazało się, że on żyje, tylko teraz nazywa się Profesor Wojciech Roszkowski i jest autorem podręcznika dla dziatwy szkolnej pod tytułem „Historia i Teraźniejszość”.
Tak dokładniej to Profesor Roszkowski jest hybrydą umysłową Pimki i księdza Mariana Pirożyńskiego, autora słynnego podręcznika „Co czytać?”. Pimko upupiał młodzież, a ksiądz Pirożyński przestrzegał przed zgubnym wpływem literatury od Balzaca po Żeromskiego.
Podręcznik tworu PimkoPiroż jest napisany na zamówienie polityczne władzy, dlatego nie ma w nim Wałęsy, ale są bracia Kaczyńscy i prezydent Duda. W podręczniku wszystko co lewicowe jest złe, a wszystko co kościelne i prawicowe jest piękne.
Ta książka formą przypomina zakłamany podręcznik do historii Wapińskiego z czasów PRL, w którym nie było słowa o Katyniu, a partyzanci z Gwardii Ludowej przedstawiani byli jako herosi podziemia.
Zostawmy prokościelne obsesje Roszkowskiego i jego antylewicowe i antyfeministyczne fobie. Pochylmy się nad ostrzeżeniami PimkoPiroża. Otóż nasz współczesny ksiądz Pirożyński przebrany w maskę historyka przestrzega młodzież licealną przed Bobem Dylanem, The Beatles, Janis Joplin, Jimi Hendrixem, Rolling Stonesami, a nawet przed zespołem… Pink Floyd. Uważa ich twórczość za destrukcjną, nihilistyczną, anarchistyczną i ogólnie zgubną dla młodzieży.
WRACAMY więc do starych bredni o szkodliwości rocka. Napisałem kiedyś, że państwo PiS to Komuna Bis plus Kościół. Podręcznik Roszkowskiego jest tego idealnym przykładem.