A jednak mieliśmy szczęście! Sprytnie wykorzystaliśmy martwotę systemu i fakt, że Ronald Reagan wykończył gospodarkę socjalistyczną wyścigiem zbrojeń i w sumie niewielkim kosztem (i prawie bez trupów) udało się nam przy pomocy podziemnej „Solidarności” obalić w Polsce system komunistyczny.
Dziś dla młodych ludzi wolność jest stanem naturalnym. Jest czymś oczywistym, o czym się nawet nie myśli, a skoro się nie myśli, to tej wolności także się nie zauważa. Bo czy człowiek zastanawia się nad powietrzem gdy swobodnie oddycha? Nie. Dopiero gdy tego powietrza zaczyna brakować wpadamy w panikę i zaczynamy walczyć. Tak samo jest z wolnością. Mało kto dziś cieszy się z wolności jaką ma Polska i mało kto jest z niej dumny. Z badań wynika, że jedynie niewielki procent społeczeństwa uważa problem wolności za ważny. Dla mojego pokolenia jest to jednak sprawa podstawowa, bo my pamiętamy, co oznacza brak wolności i pała zomowca.
Nikt ludziom nie powiedział, że wolność nie daje automatycznie szczęścia. Wolność to tylko powietrze, które pozwala nam żyć, a to co zrobimy ze swoim życiem to już jest nasza sprawa. Te jabłka, które rosły nisko już są zerwane. Teraz trzeba nieco wyżej sięgać. Mocniej się starać, być innowacyjnym, szybszym, sprawniejszym, bardziej pomysłowym. Wielu sobie z tym nie radzi. Wielu z nas posiada wybitne umiejętności do spieprzenia sobie własnego życia. Są też tacy, którzy potrafią tylko narzekać.
Nadmiar biurokracji powoduje, że wiele urzędów i instytucji „obsługujących państwo” działa niezbyt sprawnie. Patologią jest nadmiar służb kontrolujących życie obywateli (policja, straż miejska, policja skarbowa, agencja bezpieczeństwa wewnętrznego, biuro antykorupcyjne, centralne biuro śledcze, agencja wywiadu, kontrwywiad wojskowy i kilkanaście jeszcze innych). Bublem są przerośnięte demokratyczne instytucje takie jak sejm, senat, rady miejskie i sejmiki wojewódzkie, które powinny być zdecydowanie odchudzone pod względem liczebności członków.
Brak sprawnej kadry menadżerskiej w biznesie i samorządach lokalnych. To kolejna bolączka nowej Polski. Ciągle mało jest zdolnych menadżerów, potrafiących dobrze wykorzystywać fundusze europejskie, czy skutecznie zarządzających molochami państwowymi. Ostatnio jeden z tygodników chciał nagrodzić menadżerów firm państwowych i znalazł tylko siedmiu, którzy się nadają. Nie było więc nawet „złotej dziesiątki” na 38 mln obywateli!
Kolejny poważny problem, to niski poziom klasy politycznej (która głównie zajmuje się sama sobą, a nie realnymi problemami społecznymi), a także koteryjność wielu władz lokalnych i bolesny brak szerszego spojrzenia, które pozwala na lekceważące traktowanie np. kultury.
Klęską jest to, że nie potrafiliśmy rozliczyć ciemnych grzeszków PRL-u. Szczególnie bolesny i rażący jest brak osądzenia winnych za grudzień 1970 i zbrodnie stanu wojennego.